11 listopada
Chińczycy w Hamburgu. Czy polskie porty powinny się bać?
"w Trójmieście jest już chiński terminal kontenerowy i to wybudowany od zera. Chodzi o GCT w Gdyni (Gdynia Container Terminal), należący do konglomeratu CK Hutchison Holdings z Hongkongu.
- Gdyby nie Chińczycy, nie wiadomo, czy ten terminal by istniał - zauważył Jamioła.
GCT rozpoczął działalność w 2006 roku. W 2009 r. ukończono jedną z faz II etapu budowy, dzięki czemu podwoiła się dotychczasowa zdolność przeładunkowa terminalu. W 2013 r. GCT w ramach III etapu budowy otrzymał ponad 60 mln zł dotacji z Unii Europejskiej na inwestycje, razem wynoszące 200 mln zł. W sumie terminal osiągnął zdolność przeładunkową wynoszącą ponad 630 tys. TEU rocznie. Docelowo ma ona sięgać 1 mln TEU rocznie.
Ważniejszym graczem w Trójmieście jest jednak DCT, który ostatnio zmienił nazwę na Baltic Hub. Jego współudziałowcem jest państwowy Polski Fundusz Rozwoju. To tu zawijają wielkie kontenerowce COSCO.
- Nie przypuszczam, że COSCO przestanie pływać do Portu Gdańsk. Polska leży na szlaku z Chin, biznes musi się z tym liczyć - skomentowała Dagmara Czapigo, szefowa działu sprzedaży firmy Terramar, zajmującej się obsługą ładunków w transporcie morskim."
"Spójrzmy na kilka faktów: osiem największych portów kontenerowych świata to są porty chińskie, jednym z największych armatorów na świecie jest COSCO, a jeżeli dobrze poszperamy, to się okaże, że ma udziały jeszcze w innych firmach. Nie da się robić biznesu kontenerowego bez Chińczyków, powiedzmy sobie to szczerze - powiedział Maciej Krzesiński, dyrektor ds. handlowych Zarządu Morskiego Portu Gdynia."